" Co to znaczy zdrowo się odżywiać? Zacznij od unikania chemicznych
dodatków. Nie tylko nie są potrzebne, one szkodzą! Jednego czekoladowego
batona można przegryźć bez obaw, ale rozmaite barwniki, słodziki,
wzmacniacze smaku i aromaty zjedzone także w płatkach śniadaniowych, w
domowej zupie czy lodach sumują się i rujnują twoje zdrowie. Są
przyczyną alergii, niestrawności, złego samopoczucia, a być może także
zespołu ADHD."
Na początku poznajemy historię powstania książki.
Matka trojga dzieci, które często chorowały, brały antybiotyki i co chwilę ponownie chorowały, postanowiła zgłębić temat żywności i leków, które podawała swoim dzieciom.
Jak się okazało, dzieci wykazywały alergię na „polepszacze” i konserwanty. Co ciekawe, po wakacjach na Krecie dzieciom nic nie dolegało (Kreteńczycy odżywiają się głównie żywnością nieprzetworzoną, rybami, warzywami, owocami i używają spore ilości dobrej oliwy). Autorka postanowiła więc całkowicie zmienić styl odżywiania się oraz styl życia całej rodziny.
Od kilku lat próbuje żyć bez „chemii”, kupując wyłącznie ekologiczne produkty, nie wydając przy tym dużych sum (przeznaczając pieniądze zaoszczędzone na lekach i wizytach u lekarzy). W efekcie zdrowego odżywiania skończyły się choroby, a tym samym nieobecności w szkole dzieci.
"Niewiele przeprowadzono rzetelnych badań dotyczących sztucznych dodatków do żywności. Julita Bator weryfikuje dane od producentów."
W książce znajdziemy bardzo dużo tabelek z wymienionymi dodatkami, które można znaleźć w różnych produktach spożywczych.
"Książka może być dla nas przewodnikiem po kuchni, która pachnie tak, jak jedzenie pamiętane z naszego dzieciństwa. W dwudziestu rozdziałach autorka udziela porad: jak unikać szkodliwej żywności, jakie naczynia stosować w kuchni, ale także jak przemycać wartościowe produkty w potrawach."
Autorka podaje 83 przepisy na zdrowe potrawy kuchni polskiej. Przepisy podzielone zostały na działy: Na śniadanie i kolację, Żupy, Drugie dania, Napoje, Słodycze, przekąski i desery - które wplecione zostały w poszczególne rozdziały (wprawdzie łatwiej dla czytelnika byłoby, gdyby były zebrane w jednym miejscu, ale na szczęście w książce znajdziemy listę wszystkich przepisów).
Znajdziemy m.in przepis na domowy chleb, cukier waniliowy, pasztety warzywne, przyprawę w proszku do zup, dżem porzeczkowy, majonez, ketchup i wiele innych.
Na początku książki znajduje się spis treści, a końcu indeks użytych w książce nazw.
Książka otwiera oczy na to, co znajduje się w codziennie spożywanych przez nas produktach. Zachęca do uważnego śledzenia etykiet ze składem i wyborem najbardziej optymalnych.
Trzeba jednak przyznać, że samodzielne przygotowywanie wszystkiego, co jemy (chleba, przetworów, słodyczy, nabiału, przypraw, dodatków) jest bardzo czasochłonne i trudne do wykonania - szczególnie w dzisiejszych czasach, gdy kobiety pracują zawodowo. Z drugiej jednak strony, mamy wówczas pewność, że rodzina odżywia się na zdrowo.
A jak jest u Was?
Podczas zakupów zawsze zwracacie uwagę na skład? A może, podobnie do autorki, przygotowujecie wszystko samodzielnie? (podzielcie się radą, jakie macie patenty aby znaleźć na wszystko czas?)
Na początku poznajemy historię powstania książki.
Matka trojga dzieci, które często chorowały, brały antybiotyki i co chwilę ponownie chorowały, postanowiła zgłębić temat żywności i leków, które podawała swoim dzieciom.
Jak się okazało, dzieci wykazywały alergię na „polepszacze” i konserwanty. Co ciekawe, po wakacjach na Krecie dzieciom nic nie dolegało (Kreteńczycy odżywiają się głównie żywnością nieprzetworzoną, rybami, warzywami, owocami i używają spore ilości dobrej oliwy). Autorka postanowiła więc całkowicie zmienić styl odżywiania się oraz styl życia całej rodziny.
Od kilku lat próbuje żyć bez „chemii”, kupując wyłącznie ekologiczne produkty, nie wydając przy tym dużych sum (przeznaczając pieniądze zaoszczędzone na lekach i wizytach u lekarzy). W efekcie zdrowego odżywiania skończyły się choroby, a tym samym nieobecności w szkole dzieci.
"Niewiele przeprowadzono rzetelnych badań dotyczących sztucznych dodatków do żywności. Julita Bator weryfikuje dane od producentów."
W książce znajdziemy bardzo dużo tabelek z wymienionymi dodatkami, które można znaleźć w różnych produktach spożywczych.
"Książka może być dla nas przewodnikiem po kuchni, która pachnie tak, jak jedzenie pamiętane z naszego dzieciństwa. W dwudziestu rozdziałach autorka udziela porad: jak unikać szkodliwej żywności, jakie naczynia stosować w kuchni, ale także jak przemycać wartościowe produkty w potrawach."
Autorka podaje 83 przepisy na zdrowe potrawy kuchni polskiej. Przepisy podzielone zostały na działy: Na śniadanie i kolację, Żupy, Drugie dania, Napoje, Słodycze, przekąski i desery - które wplecione zostały w poszczególne rozdziały (wprawdzie łatwiej dla czytelnika byłoby, gdyby były zebrane w jednym miejscu, ale na szczęście w książce znajdziemy listę wszystkich przepisów).
Znajdziemy m.in przepis na domowy chleb, cukier waniliowy, pasztety warzywne, przyprawę w proszku do zup, dżem porzeczkowy, majonez, ketchup i wiele innych.
Na początku książki znajduje się spis treści, a końcu indeks użytych w książce nazw.
Książka otwiera oczy na to, co znajduje się w codziennie spożywanych przez nas produktach. Zachęca do uważnego śledzenia etykiet ze składem i wyborem najbardziej optymalnych.
Trzeba jednak przyznać, że samodzielne przygotowywanie wszystkiego, co jemy (chleba, przetworów, słodyczy, nabiału, przypraw, dodatków) jest bardzo czasochłonne i trudne do wykonania - szczególnie w dzisiejszych czasach, gdy kobiety pracują zawodowo. Z drugiej jednak strony, mamy wówczas pewność, że rodzina odżywia się na zdrowo.
A jak jest u Was?
Podczas zakupów zawsze zwracacie uwagę na skład? A może, podobnie do autorki, przygotowujecie wszystko samodzielnie? (podzielcie się radą, jakie macie patenty aby znaleźć na wszystko czas?)
Autor: Julita Bator
Wydawnictwo: Znak Oprawa miękka
Stron: 200
Cena: 32,90 zł
samodzielne przygotowywanie posiłków może być czasochłonne, ale zapewniam, że się opłaca
Czytaj więcej na http://kobieta.interia.pl/zdrowie/news-ciagle-chorujesz-zamien-chemie-na-prawdziwe-jedzenie,nId,1019233?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Czytaj więcej na http://kobieta.interia.pl/zdrowie/news-ciagle-chorujesz-zamien-chemie-na-prawdziwe-jedzenie,nId,1019233?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Taki sposób żywienia to rzeczywiście wyzwanie. Trzeba mocno się zaangażować, poświęcić wiele czasu na zapoznanie się z tym tematem, a później na wdrożenie zdrowego systemu w życie. Ja należę do osób, które zwracają uwagę na skład kupowanych produktów. Dzieci śmieją się, że od pewnego czasu zakupy wydłużyły się, bo wszystko czytam. I tak jest. Im krótszy skład, tym lepiej. Aktualnie jestem na etapie eliminowania herbaty ekspresowej i zamiany jej na liściastą. Wszelkie zmiany idą w moim domu bardzo pomału z uwagi na opór dzieci. Niestety wcześniejsze nawyki bardzo mocno się w nich zakorzeniły, co niestety jest moją winą. Teraz walczę z tym na co dzień i małymi kroczkami posuwam się do przodu. Dlatego też w moim przypadku nie jest możliwa radykalna zmiana, tylko wprowadzanie pojedynczych elementów :) Pozdrawiam Iwona
OdpowiedzUsuńDlatego ja zakupy robię sama, abym mogła na spokojnie porównać produkty i aby nikt mnie nie popędzał ;)
UsuńWażne, że wprowadza się nawet te małe zmiany, z czasem wejdą w nawyk i będzie można wprowadzać następne... Pozdrawiam:)
Bardzo ciekawy wpis. Coraz większą wagę przykładam do tego, co jem. niedawno sama zaczęłam robić pasztety, ser żółty, zamiast wędliny grilowana pierś z kurczaka, zamiast batonów ciasteczka owsiane - bez cukru. Robię to wtedy gdy mam czas, nie mam patentu, nie stoję godzinami w kuchni. Samodzielnie robiona szynka, pasztet czy wspomniany ser mogą chwilę postać, dlatego najczęściej przygotowuje wszystko w weekendy i przez kilka dni dojadam. Grunt to zmiana nawyków- co nie zawsze jest łatwe.
OdpowiedzUsuńRacja, najtrudniej wprowadzić zmiany w życie, ale widzę, że Tobie się to pięknie udało :)
UsuńNie robiłam jeszcze domowej wędliny, może kiedyś się za to zabiorę ;), za to pasztety, pasty czy słodycze, robię bardzo często.
Juz zamówiłam te pozycję. Jestem jej ciekawa, ale zgadzam się ,że im jedzenie mniej przetworzone tym bardziej zdrowe, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńRecenzja bardzo ciekawa, zachęca do zapoznania się z książką.
OdpowiedzUsuńCiekawy blog:) na pewno będę odwiedzać, a książkę zaraz zamawiam:)
OdpowiedzUsuńJa również od jakiegoś czasu mocno zwracam uwagę na etykiety produktów i mało tego staram się propagować tzw. świadomą konsumpcję, w pędzie życia tak nie wielu ludzi zwraca uwagę na to co kupuje i za co oprócz jedzenia płaci(czyli za dodatkowe zbędne dodatki chemiczne) Jak najwięcej jedzenia staram się przygotowywać w domu,choć jasne że to wyzwanie, ale najtrudniej zacząć zmiany,potem już jest łatwiej i wcale nie trzeba tracić godzin w kuchni żeby zdrowiej się odżywiać
Wraz z rodziną tworzymy Grupę Producentów Ekologicznych "Dolina Gryki", a ja mrówczą czasem niemal pracą próbuję naszą polską żywność eko wprowadzać na rynek, przekonywać o zaletach produktów ekologicznych i to produkowanych w naszym kraju, co patrząc z perspektywy wytwórców, nie jest proste,
ale cieszy bardzo fakt,że jest nas świadomych konsumentów coraz więcej :)
polecam Wam dość "szybkie "przepisy, które gromadzę wyszukane w sieci lub sama tworzę na bazie produktów eko www.ekogospodarstwo.eu
Mam tę książkę i powoli wprowadzam zmiany (muszę przyznać że najtrudniej jest ze słodyczami)
OdpowiedzUsuńZaczęłam od jogurtu, wymieniłam go ta taki, który nie ma w składzie mleka w proszku.
Każda zmiana liczy się dla organizmu, nawet ta najmniejsza. Później stopniowo można dokładać kolejne zmiany :).
Usuń