T.Colin Campbell, 40 letni doświadczony biochemik żywienia, przeanalizował dietę 6,5 tysiąca osób w 65 chińskich i tajskich prowincjach (opartą głównie na roślinach). Następnie porównał ją z bogatą w mięso i nabiał dietą Zachodu. Wyniki są zaskakujące.
"T.Colin i Thomas M. Campbell zachęcają czytelników do wykluczenia z diety produktów odzwierzęcych, gdyż - jak dowodzą - będą mogli w ten sposób cieszyć się zdrowszym i dłuższym życiem. W przekonujący sposób dowodzą, że żywność pochodzenia zwierzęcego jest odpowiedzialna za coraz częstsze występowanie chorób cywilizacyjnych, takich jak choroby serca, cukrzyca, nowotwory, otyłość czy choroba Alzheimera."
Lektura ta pomaga zrozumieć powody rozpowszechniania się chorób cywilizacyjnych i sposoby minimalizowania ryzyka ich wystąpienia. W swojej książce autorzy przywołują również kilkadziesiąt badań naukowych, podają olbrzymią ilość przykładów, tabel i wykresów oraz opisują jak rozwijają się komórki rakowe.
Autorzy zachęcają do spożywania żywności roślinnej, nieprzetworzonej. Swoją pracą przeciwstawiają się panującemu od dawna przekonaniu o korzyściach płynących ze spożywania produktów odzwierzęcych i wskazują nam jak wiele mylących informacji otrzymujemy ze strony przemysłu spożywczego.
Niejednokrotnie słyszeliśmy w telewizji "Pij mleko, będziesz wielki", czy tak naprawdę karmiąc swoje dzieci krowim mlekiem dbamy o nie, czy wręcz przeciwnie, szkodzimy?
Spis treści:
Książka daje do myślenia. Dzięki niej możemy lepiej zrozumieć procesy, które zachodzą w naszym organizmie po spożyciu odzwierzęcych produktów, jak również zależność między zdrowiem a sposobem odżywiania.
Książka (choć chyba lepiej nazwać ją podręcznikiem) jest niezwykle obszerna, zawiera mnóstwo danych i informacji naukowych, co może zniechęcić do czytania. Zapoznanie się z jej całą treścią zajmuje sporo czasu.
Co mi się podoba w książce? Autorzy nie nakazują, nie każą ślepo wierzyć w to, co napisali, tylko porównują wyniki przeprowadzonych przez siebie badań i pokazują jak wielki wpływ na nasze zdrowie ma to, co jemy - a każdy sam może wyciągnąć wnioski...
Książkę polecam szczególnie tym, którzy nie wyobrażają sobie dnia bez mięsa i nabiału. Może lektura zmieni w ich przypadku chociaż częstotliwość spożywanych produktów odzwierzęcych, a każdemu z nas poszerzy wiedzę na temat skutków złego odżywiania i wpływu na powstawanie chorób.
Autor: T.Colin Campbell i Thomas M. Campbell II
Wydawnictwo: Galaktyka
Wydanie: I 2011, dodruk
Liczba stron: 382
Format: 167x240
Oprawa: miękka
Cena: 59,90 zł
http://www.galaktyka.com.pl/product,,497.html
Książkę do recenzji przekazało Wydawnictwo Galaktyka.
A ja nie rozumiem, jak można w ogóle zestawiać w/w wyniki badań ludzi ze Wschodu z tymi z Zachodu, i cokolwiek usiłować/próbować tym udowadniać, tzn. np. właśnie jaka dieta dla człowieka jest najlepsza...
OdpowiedzUsuń...toż to przecie zupełnie inne rasy są! Zupełnie inne geny i dlatego też czerpią korzyści z zupełnie odmiennego stylu odżywiania się
(przykład? Soja - w Azji popularna, u nas u większości ludzi wywołuje alergię...).
'Nowoczesne zasady odżywiania'? Ja bym prędzej powiedziała 'nowomodne', i tyle ;]
Geny genami, ale zastanawiające jest dlaczego w pewnych krajach zachorowalność ludzi na choroby cywilizacyjne jest tak duża, a w innych znikoma...
UsuńOprócz badań w Chinach, w książce zawarte są również tabele, które przedstawiają wyniki badań pochodzące z innych źródeł, dotyczące również narodowości europejskich.
Różnice w stylu życia danego społeczeństwa, jak też: w klimacie, skażeniu środowiska, w hodowli zwierząt i uprawie roślin (pasza, nawozy, naturalne/chemiczne itd), technologii i stopniu przetworzenia żywności, rodzajów i ilości wkładu chemii spożywczej...
UsuńA swoją drogą, muszę się bliżej zapoznać z tą książką :]
Chińczycy mieszkający w USA, którzy przyjęli typowo amerykański styl życia wcale nie umierają rzadziej (niż amerykanie) z powodu chorób cywilizacyjnych. Zatem różnice rasowe nie są aż tak istotne w badaniu wpływu żywności na zdrowie.
UsuńJa chętnie zakupiłabym taką książkę, żeby mojego chłopa oduczyć tego mięsa. Nawet nie chodzi o to, żeby oduczyć, bo przecież to nie zbrodnia, ale zmniejszyc ilość. Chociaż wydaje mi się, że juz w jakimś stopniu na niego wpłynęłam. Chętnie bym to poczytała :)
OdpowiedzUsuńTymczasem zapraszam Cię do siebie, bo z Miloyy przemieniłam się w kogoś, kim zawsze lubiłam być! Dopiero zaczynam "od nowa" ale juz niedługo rozwijam skrzydła :D
Jak się czyta fakty, wyniki doświadczeń - daje to naprawdę do myślenia... Facetowi byłoby pewnie trudniej przebrnąć przez taką lekturę, dlatego lepiej może urozmaicaj mu jedzenie, dodawaj więcej warzyw i strączków, a mięsa trochę mniej... Pozdrawiam:)
UsuńCiekawa recenzja. Mam nadzieję, że uda mi się wgryść w tą książkę.
OdpowiedzUsuńDużo naukowych informacji może trochę zniechęcać, ale zawsze można przeczytać przynajmniej najważniejsze fakty i informacje ;)
UsuńJestem w trakcie czytania. Rzetelne, badania. Co do wpływu mięsa na rozwój taka byłam świadoma, ale powaliły mnie (dosłownie) produkty odzwierzęce jak jogurty, sery i jaja. Z całą pewnością nie dam rady zmniejszyć ich w diecie swojej i dzieci, nie mówiąc już o całkowitym wyeliminowaniu.
OdpowiedzUsuńNie da się na pewno wyeliminować wszystkich tych produktów na co dzień, można jedynie spróbować zmniejszyć ich podaż lub stosować jakieś zamienniki (mleko roślinne, tofu, itp).
UsuńTylko, że tu pojawiają się następne zagrożenia w postaci dodatków w przetworzonej żywności- co jest w mleku roślinnym, tofu? Dokładnie nie wiemy. Masz rację, nie trzeba być od razu weganem, trzeba zacząć od ograniczenia mięsa i produktów odzwierzęcych.
OdpowiedzUsuńJa stosuję renesansową zasadę w żywieniu,,,,,jem wszystko,ale z umiarem....Już Arystoteles mówił o z'łotym środku".Każde zjawisko ma swoją przyczynę.Jednemu szkodzi to, drugiemu tamto.Każdy organizm ,mimo podobieństw,ma nieco inny metabolizm.Hołduję zasadzie ,by nie pouczać Pana Boga,bo On wiedzlał,co dla człowieka jest dobre, a co nie.Wierzę też w mądrość nauki i dobrze wykształconych lekarzy......Humanista.
OdpowiedzUsuńNie czytając jeszcze książki Campbell, a dawno temu już zrezygnowałem z mleka, potem z sera białego. Od paru lat zmiejszam udział mięsa, sera żółtego w mojej diecie. Nie jestem zwolennikiem żadnej diety, wręcz jestem sceptyczny wobec dietetycznych cudów. Robię tak, bo jestem przekonany, że moje samopoczucie własnie od tego zależy. Nie mam wątpliwości, że "oszczędne" jedzenie sprzyja mi, pozwalając mi na intensywne ćwiczenia fizyczne i dużą aktywność intelektualną. Mam 65 lat i nie narzekam na zdrowie, a moja sprawność pozwala mi się cieszyć życiem, jak za dawnych lat.
OdpowiedzUsuńBrawo za intuicję w sposobie odżywiania i aktywny tryb życia! :)
UsuńNiestety wiele osób w Pana wieku jest "niereformowalnych" i nie dadzą się przekonać do zmiany swoich nawyków żywieniowych czy sportowych. Życzę dużo zdrowia i pozdrawiam :).
ojj prawda wiem coś o tym... od paru miesięcy jestem wegetarianką... tyle nienawiści i zawiści doznałam od bliskich... którzy nie mają bladego pojęcia o diecie itp... wciskają kit, że krzywdę sobie robię...
Usuń